BLOG
Trzeźwo
- niedziela, 29, kwiecień 2018 07:18
- Andrzej Pilipiuk
Jak widzę okres PRL? TRZEŹWO.
Np. ubóstwiany towarzysz Gierek stawał 180-200 tyś mieszkań rocznie. COOL. Ludzkie panisko - mógł wcale nie stawiać. Albo stawiać ze ślepymi kuchniami jak poprzednicy...Albo stawiać na wsiach 10-cio piętrowe bloki bez wind i bieżącej wody jak Nicolae Ceausescu... Albo po taniości baraki jak w kołchozach...
Ech, właściciele plantacji bawełny w USA też budowali swoim Murzynom chaty i baraki.
A car Mikołaj II mniej nas uciskał i mniej wymordował niż jego dziadek Aleksander II.
A ja nie pytam ile Gierek zbudował tylko ile zbudowalibyśmy sami gdybyśmy po wojnie pozostali normalnym wolnym krajem...
20'067 zł
- niedziela, 29, kwiecień 2018 07:04
- Andrzej Pilipiuk
Zaszedłem z dziećmi na plac zabaw. Co zobaczyłem – stoi sobie tablica. Władza chwali się że coś robi – tym razem chwali się że w ramach tzw. Budżetu obywatelskiego będzie rewitalizować górkę do zjeżdżania na sankach.
Pomijam problem czy jest to najpotrzebniejsza inwestycja (zimy ostatnio jakieś nietęgie…) ale zdumiał nie koszt przedsięwzięcia wyliczony na …20’067 zł.
No bo wicie-rozumicie zapewne przysłowiowy pan Ziutek ze szwagrem którzy jeżdżą starą wywrotką zrobili by to w jeden dzień, za 2 tysiące i to jeszcze by się cieszyli że trafili na frajerów. Bo co za filozofia pojechać kilka razy wywrotką pod most Tyniecki, przywieźć ze żwirowni ze 20 ton ziemi wysypać i ubić zagęszczarką.
Ale tu trzeba podejść „naukowo”. Do tak skomplikowanego zadania potrzebny jest geodeta, architekt od ziemnych form przestrzennych, zaprzyjaźniona specjalistyczna ekipa. I pewnie ze dwa tygodnie to potrwa…
Oddajemy nienasyconej wałdzy ponad połowę tego co wypracujemy. To jest przykład tego co mamy w zamian - dziesięciokrotnie przepłacona górka saneczkowa w kraju w którym chwilowo nie ma zimy...
dlaczego...
- czwartek, 26, kwiecień 2018 13:19
- Andrzej Pilipiuk
Tomek K. podrzucił nam linka
http://ewaryst-fedorowicz.szkolanawigatorow.pl/dlaczego-alfie-evans-musi-zostac-zamordowany
zasadniczo widzę to podobnie - wykwit cywilizacji śmierci, przermożna podświadoma poterzba składania ofiar z dzieci...
na pytanie "dlaczego" nie odpowiedzą nam już elementarna logika, filozofia, psychiatria ani psychologia - ale teologia.
i sędzia z tych "nowczesnych" do bólu...
Jeszcze o żydach w lesie
- czwartek, 26, kwiecień 2018 09:52
- Andrzej Pilipiuk
Pewien odsetek z czytających te słowa spędził kiedyś noc lub kilka nocy w lesie. Rozpalili ognisko albo uruchomili kuchenkę, zagrzali sobie zupę z torebki by wypełnić żołądek czymś ciepłym. Postawili sobie namiot wleźli w śpiwory, czasem nakryli się dodatkowym kocem. Przespali do rana. Było lato. Nawet pod koniec sierpnia śpiwór narzucony kurtką wystarczy. Takie biwakowanie jest proste – w sklepach nie brak sprzętu turystycznego i to za psie pieniądze… W razie czego zawsze można iść do wsi zajść do sklepu, wsiąść w PKS do domu. Takie obozowanie, podobnie jak zabawy w survival i bushcraft dają tylko cień wyobrażenia czym jest życie w lesie. Nawet jak nasze obozowisko nie spodoba się leśnikom to grozi nam co najwyżej kilka stówek mandatu.
Ukrywający się po lasach Żydzi nie mieli namiotów, nie mieli śpiworów. Nie mieli folii za pomocą której można uchronić się przed deszczem. Jeśli ucieczka była planowana – mogli się przygotować. Zaimpregnować koc, zebrać żywność i inne najpotrzebniejsze rzeczy. Czasem zawczasu przygotować sobie schronienie. Jeśli ucieczka następowała nagle albo udawało im się zbiec z transportu do obozu często nie mieli nic. Za schronienie służyła wtedy nora wyryta w lessowych ścianach wąwozów lub szałas ukryty w gęstwinie. Za materac - gałęzie lub słona podkradnięta z pola. Przed chłodem nocy chroniła wytarta jesionka. Palenie ognia było bardzo problematyczne – ktoś mógł wyczuć lub zobaczyć dym. Kłopotem mógł być nawet prozaiczny brak wody – jeśli w lesie nie było źródeł i trzeba było iść daleko po każdy litr. A potem przychodziła zima… Nie taka jak miniona. Zimy lat czterdziestych to było wiele dni mrozów po 15-20 stopni poniżej zera i dwumetrowe zaspy śniegu…
A jednak nawet w tak tragicznych warunkach wielu zdołało przetrwać przeszło dwa lata – od akcji „Reinhardt” – likwidacji gett wiosną 1942 do wkroczenia sowietów latem 1944. Przetrwanie w lesie było możliwe tylko dzięki pomocy Polaków.
O nocy
- wtorek, 24, kwiecień 2018 23:32
- Andrzej Pilipiuk
W necie można poczytać dyskusję z autorami książki "Dalej jest noc. Losy Żydów w wybranych powiatach okupowanej Polski"
https://www.msn.com/pl-pl/wiadomosci/historia/jednego-dnia-można-kogoś-obrabować-a-następnego-już-go-zamordować/ar-AAwaQfK?li=BBr5MK7#page=1
tezy autorów są dość straszne – uważają że 2/3 Żydów którzy zwiali niemcom zostało zamordowanych przez Polaków a liczbę zbrodni szacują na 200 tyś. Wydaje mi są to raczej mało prawdopodobne.
*
Odwołując się znów do historii moich rodzinnych Wojsławic. Ok. 1600-2000 Żydów przebywało w miasteczku podczas wojny. Gdy w 1942 roku Niemcy dokonali deportacji (podobno do Chełma w rzeczywistości do Treblinki…) umknęło lub ukryło się kilkudziesięciu. Część odnaleziono bardzo szybko i rozstrzelano.
Niektórzy ukrywali się u polskich przyjaciół i znajomych. Znam trzy przypadki – dziewczynkę przygarnęło małżeństwo z Witoldowa (znali jej ojca – był handlarzem artykułów metalowych – ale nie byli zaprzyjaźnieni, po prostu żal im był błąkającego się po polach dziecka o którym wiedział też ich sąsiad). Dziewczynę która umknęła z deportacji przechował jeden z mieszkańców. Młodą komunistkę przechowali jej towarzysze partyjni we wsi Huta. (o wojnie robiła karierę w UB).
Większa i dobrze zorganizowana grupa ukrywała się w dużym bunkrze opodal Majdanu Starego wytropił ich Ukrainiec – leśniczy przysłany w nasze strony właśnie w celu tropienia Żydów żyjących w lesie polscy leśnicy jakoś „gości” w swoich lasach nie zauważali. Zostali rozstrzelani przez niemców - podaje się liczbę 46 ofiar.
Kilkoro ukrywało się w lesie za przysiółkiem Zarowie. Było tam kilka „bunkrów”. Z tej grupy ukrywających się wspomniany leśniczy schwytał dwójkę dzieci. (zostały zastrzelone przez niemieckich żandarmów z Uchań). Przypuszczam że ktoś tam mógł przetrwać, dwa lata w lesie.
Odnoście denuncjacji.
Mówiło się że ktoś podkablował rodziców wspomnianej dziewczynki – gdy wróciła do kryjówki już ich nie zastała. Zostali przez kogoś schwytani i gdzieś zabrani. Ale nie ma informacji by zostali zabici gdzieś w naszej okolicy.
Słyszałem trochę jednostkowych relacji o tym jak to Polacy zabili Ukraińców albo Ukraińcy Polaków (zaraz po wojnie – sąsiedzkie porachunki…)(Polacy między sobą też się mordowali kilka razy) i jedną że partyzanci zabili Żyda (też po wojnie – relacje są rozbieżne wedle jednych był to zwykły rabunek, wedle innych zabili go bo był komunistą).
Gadało się też o jednym człowieku że Żydów zakapował Niemcom – ale nigdy nie został o to oficjalnie oskarżony. Tak o nim gadali za jego plecami. Poza tym - wątpliwym - przypadkiem nie słyszałem nigdy opowieści o tym że ktoś z naszej gminy zakapował Żyda Niemcom, lub żeby Polak zamordował Żyda osobiście.
Skala pomocy udzielanej ukrywającym się Żydom jest mi w zasadzie kompletnie nie znana – dwie rodziny mają tytuł „sprawiedliwych”. Wiem że mój dziadek przechowywał jakiś czas żydowskie dzieci w stodole (dzieci były jego przyjaciela felczera). Woził też jedzenie w pole dla ukrywających się na Białej Górze oraz dożywiał Żydów którzy przekradali się nocami do jego domu. Ile razy, kogo, tego nie wiem – nie chwalił się. Słyszałem też o dwu brcaich z Witoldowa którzy w tajemnicy przed sobą dożywiali Żydów ukrywających się w lasach koło Majdany Ostrowskiego. Babcia p.Zofii Joszt dokarmiła żydowskie sieroty – dwoje dzieci które zachodziły do niej ale przed deportacją Żydów z Wojsławic.
Wojnę przetrwało 28 wojsławickich Żydów – tylu podaje spis ocalonych. Nie znam relacji spisanych przez ocaleńców.
*
De facto po akcji likwidacji gett w latach 1942-43 Żyd jeśli nie miał aryjskiego wyglądu, dobrego akcentu i dobrych aryjskich papierów miał szanse przetrwać tylko ukrywając się.
Żydzi którzy przetrwali lata 1939-42 w gettach najczęściej byli całkowicie spłukani – co tylko mieli wydali przez te 3 lata na żywność – która w gettach była bardzo droga. Nieliczni najbogatsi mieli złoto, waluty etc. Po udanej ucieczce uciekinierzy z reguły musieli żyć będąc na utrzymaniu Polaków i nie mogąc się w żaden sposób zrewanżować. Znaczny odsetek uciekinierów był wycieńczony głodem, a często chory – w gettach szalały choroby zakaźne nie tylko tyfus i czerwonka ale też szkarlatyna i gruźlica. Przyjęcie chorych pod dach było bardzo ryzykowne. Niemiecka propaganda podsycała strach przed żydami jako roznosicielami chorób – ale to zagrożenie było realne.
Uciekinier mógł ukrywać się wśród Polaków – było to o tyle trudne że okupacyjna nędza dotykała całego społeczeństwa – wygospodarowanie choćby żywności dla jednej lub kilku dodatkowych osób było często bardzo problematyczne. Większe szanse dawała tu wieś – zwłaszcza izolowane przysiółki i osady śródleśne.
Uciekinierzy ukrywali się także po lasach – było to jeszcze trudniejsze bo wprawdzie żywność mogli podkradać z pól ale przetrwanie w bunkrach i ziemlankach dwu bardzo mroźnych zim 1942/43 i 1943/44 wymagało bardzo starannie wykonanych i dobrze zamaskowanych schronień, żywności, nafty, odzieży – bez regularnego wsparcia polskich przyjaciół i co najmniej życzliwej obojętności leśników było w zasadzie niewykonalne. Poważniejsza choroba oznaczała w tych warunkach wyrok śmierci.
Fakt że 2/3 uciekinierów nie doczekało wyzwolenia – wydaje mi się w miarę prawdopodobny – ale obarczanie winą Polaków to zbyt daleko idący wniosek. Rzecz jasna margines społeczny istniał i dawał się we znaki. Nadgorliwi folksdojcze i pospolici bandyci niejednego wytropili, zamordowali, lub zadenuncjowali niemcom. Mogły to być tysiące przypadków. Może nawet dziesiątki tysięcy. Ale moim zdaniem ukrywających się żydów zabijał głównie głód, mróz, fatalne warunki w miejscach tymczasowego schronienia i choroby wyniesione z getta.
mentalni hitlerowcy w akcji
- wtorek, 24, kwiecień 2018 10:13
- Andrzej Pilipiuk
Kolejny „wyczyn” angielskich sądów. Dwuletni Alfie Evans został odłączony od aparatury podtrzymującej życie. Ma umrzeć bo taka jest wola panów urzędasów.
Kompletnie nie liczą się protesty rodziców dziecka. Co więcej władza zignorowała fakt że Włosi zaoferowali leczenie w swoim kraju, a nawet nadali chłopcu swoje obywatelstwo – by zapewnić mu ochronę przed eutanazją.
URZĘDNICY UZNALI ŻE CHŁOPIEC JEST NA TYLE CHORY ŻE JEGO PRZENIESIENIE JEST ..NIEBEZPIECZNE DLA JEGO ŻYCIA". (!!!!!!!!!!!!!)
To już drugi identyczny przypadek – Anglikom śmiertelnie chorego dziecka nie wolno zawieźć do innego kraju na leczenie!!! Nawet na koszt własny!!!
http://pilipiuk.com/index.php/blog/2933-2017-07-28-20-13-58
*
W czasie okupacji hitlerowskiej Żydzi posiadający obywatelstwo krajów neutralnych mieli szansę wyjechać z Europy co niejednemu pozwoliło ocalić życie… dziś Anglia nie daje takiej szansy nawet własnym dzieciom. Angielskim urzędnikom nikt nie powiedział że chorych należy leczyć a nie dobijać?
*
Próbą jakości niemieckiej kultury były czasy III Rzeszy. Okazało się wówczas że wspaniała literatura, genialna muzyka, wysoki kunszt sztuk plastycznych, rozwój techniczny i technologiczny oraz dziesiątki uniwersytetów nie znaczą nic – cała ta spuścizna wieków nie powstrzymała zupełne zwyczajnych Niemców przed gwałceniem, rabowaniem i mordowaniem.
Próba jakości kultury angielskiej zachodzi dziś na naszych oczach. Oblewają ten egzamin na bardzo wielu różnych płaszczyznach.
*
Nie wiem co się z tym światem dzieje…
kapuś w kosmosie
- wtorek, 24, kwiecień 2018 09:43
- Andrzej Pilipiuk
IPN ujawnił dokumenty dotyczące generała Hermaszewskiego – pierwszego polskiego kosmonauty. Wwynika z nich że „bohater” od 1962 roku kablował wojskowej bezpiece. Prowadzący go oficerowie opinię o nim wydali miażdżącą – wygląda na to był chętny do współpracy ale szczególnie się nie przydał bo był zbyt głupi. Umiał opowiedzieć o konkretnym człowieku ale nie potrafił wyciągać wniosków ogólnych – widział pojedynczych ludzi ale nie środowisko.
Żałosne że tacy ludzie nadal uchodzą za bohaterów…
kochani "sojusznicy"
- wtorek, 24, kwiecień 2018 09:25
- Andrzej Pilipiuk
Kongres USA prawdopodobnie dziś zajmie się ustawą S 447.
O co biega? Żydzi zamordowani przez niemców całymi rodzinami pozostawili pewien majątek, głównie w postaci nieruchomości. Jeśli zginęli, po wojnie nie wrócili do kraju i nie pojawili się żadni ich spadkobiercy majątek ten przejął skarb państwa. (analogicznie jak majątek po innych obywatelach II RP).
Ponieważ chodzi o znaczące kwoty kilka organizacji żydowskich wykombinowało że warto by się na tym uwłaszczyć i wymyślili że kasa za nieruchomości po zabitych żydach z Polski należy się konkretnie im.
Niestety USA zamiast przymknąć szefostwo za próbę wyłudzenia podeszło do sprawy na poważnie.
Towarzysz pierwszy zeznaje
- wtorek, 24, kwiecień 2018 09:15
- Andrzej Pilipiuk
Tusk zeznawał wczoraj przed sądem. Generalnie z zeznań wynika że jako premier o niczym nie wiedział, o niczym nie decydował, a nawet jak o czymś wiedział i o czymś decydował to teraz już nie pamięta… Część zeznań jak zauważono przeczy poprzednim – które tez składane były pod przysięgą.
Zastanawia mnie co w takiej chwili czują dawni zwolennicy PO. Patrzą na takiego zakłamanego, żałosnego i odrażającego człowieka że świadomością że to oni są winni. Mają świadomość że to dzięki ich głosom nie tylko dorwał się do koryta ale jeszcze mógł przez wiele lat bezkarnie popełniać przestępstwa i zbrodnie…
Była przecież szansa odsunąć PO od władzy 4 lata wcześniej. Podarowano im jeszcze jedną kadencję…
*
Przypomnę słowa księdza Malińskiego:
GŁOSUJMY TAK ŻEBY SIĘ POTEM NIE WSTYDZIĆ.
to ważne.
na niedzielę...
- niedziela, 22, kwiecień 2018 07:53
- Andrzej Pilipiuk
Artykuł o chrześcijanach w Japonii.
https://ekai.pl/dorota-halasa-dla-kai-beatyfikujmy-japonskich-meczennikow/
O Ojcu Wojciechu Męcińskim - polskim jezuicie, misjonarzu i męczenniku.
https://jezuici.pl/2014/05/niewolnik-najswietszej-dziewicy/